Z pewnością łatwiej byłoby żegnać Księdza Kanonika Henryka Samula, tylko jako proboszcza rodzinnej parafii w Godziszowie. O wiele trudniej jest żegnać – w imieniu Sióstr Zakonnych i Księży wywodzących się z Godziszowa, Piłatki i okolic – żegnać Mistrza, Wychowawcę, Nauczyciela, Powiernika, zwyczajnie OJCA… żegnać tego, który uczył zachwytu Bogiem i był dyskretnym ale i inspirującym powiernikiem tajemnic powołania kapłańskiego czy zakonnego…
Księże Kanoniku – podczas Twojego 32 letniego pobytu w godziszowskiej parafii miało miejsce 11 prymicji kapłańskich: księży diecezjalnych, Sercanów, Pallotynów; sześciokrotnie żegnaliśmy misjonarzy udających się na misje – w tym jedną siostrę zakonną; to razem z Tobą cieszyliśmy się nowymi powołaniami siostrzanymi do Zgromadzenia Sióstr Pasterek, Opatrzności Bożej i Pallotynek. A trzeba byłoby jeszcze wspomnieć wielu, wielu innych braci kapłanów z okolicy bliższej i dalszej, którzy mieli tę okazję i szczęście spotkać Cię na swojej drodze, i które to spotkanie ukierunkowało ich na służbę Bogu i ludziom w kapłaństwie.
Rzeczywiście – rysem szczególnym duchowości Księdza Kanonika, była wrażliwość na sprawy powołaniowe. Byłeś na tym odcinku wyjątkowo skuteczny. Skuteczność ta – o czym możemy zaświadczyć my Twoi wychowankowie – nie miała nic z pijarowskiej czy pustej „reklamy” powołaniowej, czy „agitacji”.
Wynikała nade wszystko z tego, że przekonywałeś do kapłaństwa swoim życiem, entuzjazmem, emanującą radością z przeżywania własnego kapłaństwa.Doskonale wiedziałeś, że słowa – nawet najmądrzejsze i najbardziej wyszukane – nie mają siły przekonywania i pociągania. A taką siłę posiada jedynie przykład i prawdziwość kapłańskiego życia. Intuicyjnie wyczuwałeś, że młodego człowieka może przekonać i zmotywować nie słowo, ale przykład. Owszem – dużo tych Twoich słów słyszeliśmy – ale to Twoja autentyczna fascynacja kapłaństwem miała siłę rażenia i przyciągania. Wszak i w owym czasie młodzi ludzie niechętnie słuchali nauczycieli/mentorów/moralizatorów, ale zawsze byli otwarci na nauczycieli-świadków.
Ksiądz Kanonik zdawał sobie doskonale sprawę, że tym który powołuje jest jedynie Chrystus. I tutaj jest klucz dla odgadnięcia tajemnicy tak wielu powołań kapłańskich i zakonnych w miejscach i środowiskach, w których żył, pracował, czy tylko pojawiał się Ksiądz Kanonik. Modlitwa, modlitwa, i jeszcze raz modlitwa… Z przyjściem Księdza Kanonika do Godziszowa rozpoczyna się modlitewny szturm do nieba o nowych, licznych i świętych żniwiarzy do Winnicy Pańskiej. W każdy czwartek wieczorem (a nie tylko w pierwsze czwartki miesiąca), przed Mszą św. odmawiane były 4 dziesiątki różańca, zazwyczaj prowadzone przez ministrantów. Kolejno następowała Msza, zazwyczaj z formularzem o nowe powołania, i po Mszy wystawienie Najświętszego Sakramentu z odmówieniem piątej dziesiątki różańca i modlitwy o nowe powołania kapłańskie. I oczywiście my również – jako klerycy, księża, siostry zakonne byliśmy omadlani…
Księże Kanoniku – nasz Ojcze, Godziszów z pewnością nie byłby nazywany ziemią kapłańską bez Twojej uświęcającej 32 obecności. Nie chcieliśmy się rozstawać z Tobą nawet po śmierci. Po wielokroć i na różne sposoby przekonywałem Cię, abyś spoczął po śmierci na cmentarzu w Godziszowie. Jednak ze zrozumieniem i uszanowaniem przyjęliśmy Twoją decyzję by spocząć w Ziemi Łomżyńskiej dopiero po przeczytaniu Twojego wiersza „Tęsknota”, przytoczonego przez Kaznodzieję w homilii pogrzebowej. Siostry Zakonne, Księża wywodzący się z Godziszowa i okolic, również Pallotyni z którymi tak dobrze się czułeś i którzy wszędzie przyjmowali Cię i uznawali jako domownika – wszyscy z sercem przepełnionym miłością i wdzięcznością żegnamy Cię prosząc, byś dalej troszczył się o nas, ale również upraszał nowe, żarliwe i święte powołania kapłańskie i zakonne. Księże Kanoniku – do zobaczenia…